Jestem szefową w mleczarni,
A właściwie w zlewni mleka.
Mamy u kilku pracowników,
Przyjeżdżają tu z daleka.
Każdy z nich, tak przy okazji,
Przywozi też na rowerze
Mleko od swoich sąsiadów
I za to jakiś „grosz” bierze.
Wczoraj od rana zadzwonił
Do niej jeden z pracowników
Że.. czuje się dosyć kiepsko,
Bo przemarzł do „kości śpiku” .
Ma „temperature”, kaszla
I ogólnie „cóś go bierze”.
Zgodziłam się, żeby został,
Bo grypę „trzeba wyleżeć”!
Próbowałam już od zaraz
Znaleźć pomoc tak „na zicher[1].”
Wtem znowu z tego numeru
Do mnie esemesik przyszedł:
„Ha, ha, cha!!! Ta głupia cipa
Uwierzyła w moje ścieme.
Rada dobra, chlejem dalej,
Jusz sie niecierplymy… Zenek”.
[1]„na zicher” – z niem. „na pewno”