Jak byłem kiedyś żonaty,
To wysłuchiwać musiałem,
Że więcej kotu, niż żonie
Swego czasu poświęcałem.
To chorobliwa zazdrość
O wspólnego przecież kotka,
Choć sama go też pieściła,
Nawet kokardki mu plotła.
Ta zawiść eskalowała.
I to był jeden z powodów
Naszego dość burzliwego,
Zeszłorocznego rozwodu.
Po rozstaniu nie oddała
Od mieszkania żadnych kluczy,
Chociaż wyrok rozwodowy
Nakazał jej mi je zwrócić.
Kiedyś, kiedy byłem w pracy,
Weszła do mego mieszkania
I zabrała mego kota.
Wiecie jaki miała zamiar?
Oddać kota obcym ludziom,
Bo jak ona kota nie ma,
To ja także niech go stracę
I… „niech się rozstąpi ziemia”.
Wcześniej rozwiesiła jeszcze
Ogłoszenia na latarniach,
Że szuka pilnie osoby,
Co chętnie koty przygarnia.
Więcej kota nie widziałem.
Tak to się „była” zemściła,
Gdyż jedocześnie o kota
I o mnie zazdrosna była.