Mam trochę swawolną siostrę.
Ona ma półroczną córę
Z jakiejś imprezowej wpadki,
Przez co olała maturę.
Chociaż mieszkamy oddzielnie,
Wzajemnie swe klucze mamy,
Żebyśmy w razie ich zguby
Za ślusarzem nie biegały.
Właśnie jestem na urlopie.
Nie lubię nigdzie wyjeżdżać.
Spacerek i dobra książka
To jest to, co mnie odpręża.
Ma siostra o tym wie dobrze.
Często to wykorzystuje
Podrzucając mi córeczkę,
Kiedy jej tylko pasuje.
Któregoś dnia poczułam, że
Pora korzystać z urlopu
Na coś inne niż czytanie.
Zdusiłam wewnętrzny opór
I pojechałam do miasta
Kupić buty, jakieś ciuchy…
Nie było mnie kilka godzin.
W knajpie zjadłam obiad. Suty!
Wróciłam do domu, a tam
W przedpokoju na podłodze
Siedzi córcia mojej siostry
I płacze w głodzie i trwodze.
Utuliłam ją, a potem
Dzwonię do siostry z wyrzutem.
Że jej dziecko, to nie przedmiot,
Ani tym bardziej podrzutek.
Opieprzyłam ją, jak nigdy
Nikogo tak nie wyzwałam,
Na co ona: „Że cię nie ma,
Ja ani w ząb nie wiedziałam”.
Przecież winna się upewnić,
Komu powierza swe dziecko.
Zdaje się, że ona jeszcze
Bawi się nią jak laleczką.